fbpx

Grajmy dobrze na wiolonczeli

20 września 2016

Prof. Tomasz Strahl, wiolonczelista, juror X Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Michała Spisaka, jest profesorem UMFC w Warszawie. Uczelnię tę ukończył w klasie wiolonczeli u prof. Kazimierza Michalika. Prowadzi kursy mistrzowskie w Polsce, Holandii, Finlandii, Niemczech, Japonii i Ameryce Południowej. Zasiada w jury wielu krajowych i międzynarodowych konkursów wiolonczelowych.

Za nami drugi etap X Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Michała Spisaka w Dąbrowie Górniczej. W środę rozpoczynają się przesłuchania finałowe, z udziałem Orkiestry Symfonicznej Filharmonii Zabrzańskiej pod batutą jej szefa, Sławomira Chrzanowskiego. W każdej specjalności do trzeciego etapu konkursu przepuszczono po cztery osoby. Czas na pierwsze podsumowania. Z jurorami rozmawiała Regina Gowarzewska.

Jak ocenia Pan konkursowe prezentacje uczestników w specjalności wiolonczela? 

Poziom uczestników i ich prezentacje wymaganego programu oceniam bardzo wysoko. Kandydaci cechują się dobrymi umiejętnościami technicznymi i w większości radzą sobie dosyć dobrze z tekstem. Tu szczególnie chciałbym zwrócić uwagę na utwór obowiązkowy Witolda Lutosławskiego Wariacja Sacherowska, który jest bardzo precyzyjnie napisany. Program drugiego etapu był wymagający też pod względem kondycyjnym, bo blisko 40-minutowe występy to już poważne recitale, z jakimi można stawać na estradach koncertowych.

Czy dla uczestników ma Pan wobec tego wyłącznie pochwały? 

Niepokoi mnie fakt, że mało wiolonczelistów dba o kształtowanie dźwięku. Jest on często forsowany, osiągany na skróty, drażni trzaskami, mało wybrzmiewa i nie jest plastyczny. Muzycy szukają dźwięku na dużą salę przez siłę, a nie przez otwarcie emisyjne, dokładnie takie jak śpiewacy w sztuce wokalnej. W efekcie dźwięk jest często przesterowany.

Czy w konkursie pojawili się wiolonczeliści, którzy szczególnie zwrócili Pana uwagę? 

Oczywiście, jest tu spora grupa interesujących młodych muzyków. Pośród najmłodszych uczestników jest wielu bardzo obiecujących. Być może program był dla nich jeszcze zbyt obciążający. Wielu ciekawych dostrzegłem również pośród starszych, co dobrze rokuje sztuce wiolonczelowej w Polsce, i widzę, że jej poziom nieustannie idzie w górę. Powtórzę jednak, że chciałbym, aby generalnie wszyscy zadbali o jakość dźwięku. Rozluźnienie ręki, odpowiednie traktowanie wibracji, która czasem traktowana jest nieco po macoszemu. Mało widzimy w niej czynnika artykulacji i czynnika formotwórczego. Zbyt często zdarza się, że pozostawiona jest ona przypadkowi. Tymczasem wibracja w wiolonczeli jest jak płaszcz, który otula całą frazę.

Co musi pokazać uczestnik konkursu, żeby w Pana opinii zasłużyć na wysoką punktację?

Chciałbym, żeby połączył indywidualność z przejrzystym, dobrym warsztatem oraz czystym emisyjnie dźwiękiem o nienagannej intonacji i poprawną technikę. Te czynniki muszą współistnieć w równowadze. Kiedyś Jerzy Maksymiuk zwrócił się do mnie słowami: Grajmy dobrze na wiolonczeli. Coś w tym jest. Nie tylko interpretujmy, lecz także grajmy! Jeśli połączy się te czynniki, to osiągnie się świetne efekty. Przerost jednego nigdy nie poprowadzi do niczego dobrego.

Pozostałe newsy