fbpx

Poznałem Michała Spisaka

16 września 2016

Mówi maestro Krzysztof Penderecki, członek komitetu honorowego X Międzynarodowego Konkursu Muzycznego im. Michała Spisaka, który poprowadził za pulpitem dyrygenckim tegoroczny koncert inauguracyjny:
Miałem możliwość poznania Michała Spisaka, który był jednym z nielicznych ludzi przyjeżdżających z Zachodu na festiwal Warszawska Jesień w Warszawie, bo przecież mieszkał w Paryżu. Wówczas byłem jeszcze studentem. Muzyka neoklasyczna była dla nas wtedy kierunkiem trochę z myszką. Tymczasem dziś mogę powiedzieć, że polski neoklasycyzm jest bardzo dobry. Wspominam Michała Spisaka jako miłego, starszego pana. Byłem obecny m.in. na  koncercie, w którym wykonano jego Concerto giocoso. Ten utwór zabrzmiał również podczas tegorocznego koncertu inauguracyjnego konkursu, pod batutą mojego asystenta Macieja Tworka, znam go najlepiej z całej twórczości Spisaka, zdarzyło mi się też kiedyś nim dyrygować.

Z tego neoklasycyzmu w polskiej muzyce zostały dwa wartościowe, wybitne nazwiska – Grażyna Bacewicz i Michał Spisak. Musimy tę muzykę jako Polacy znać.

Dlatego też przyjąłem propozycję zostania członkiem komitetu honorowego konkursu. Zawsze popieram nowe projekty, zwłaszcza jeżeli pozwalają pomagać młodym muzykom. Poza tym istotne dla mnie było, aby podkreślić istnienie postaci Michała Spisaka, polskiego kompozytora. Propagowanie rodzimej kultury jest niezwykle ważne. Nie ma na to innej drogi. Trzeba organizować koncerty, konkursy i pomagać młodym, którzy potem poniosą dalej naszą kulturę. Dąbrowa Górnicza jest na dobrej drodze. Miasto postanowiło wypromować kompozytora, który się tu urodził. Cóż, żeby propagować kompozytora, trzeba jego muzykę grać, a żeby grać, to trzeba ku temu stworzyć odpowiednie warunki.

Nie wiem, czy miejsce urodzenia warunkuje artystę. Dla mnie najważniejsze było środowisko. Mój ojciec grał na skrzypcach i kiedy miałem sześć lat, dostałem instrument i też miałem grać. Chociaż wcale tego nie chciałem, bo wolałem biegać za piłką. Dziadek jednak wszystkiego pilnował. Miał taką metodę, że za każde nadprogramowe ćwiczenie wypłacał mi jakieś drobne pieniążki. Pewnie dzięki temu zostałem muzykiem, bo jako kilkulatek ćwiczyłem nawet i dwie godziny dziennie.

Młodym muzykom, którzy przyjechali na konkurs do Dąbrowy Górniczej, życzę sukcesów i nagród. To jest wielka szansa na promocję, zdobycie propozycji koncertowych, karierę, no i oczywiście – zdobycie nagrody pieniężnej, bo nie każdy ma takiego dziadka, jakiego ja miałem. Życzę uczestnikom szczęścia, bo talent pewnie mają.

Pytała: Regina Gowarzewska
Fotografia: Dariusz Nowak

Pozostałe newsy